Podcast #7

W tym podcaście przeczytacie o: kampaniach dezinformacyjnych oraz smogu informacyjnym; tym jak przesiewać docierające do Nas informacje i filtrach percepcji.

Transkrypcja:

Podcast #7

Hej wszystkim. Tutaj Ada. To jest siódmy odcinek podcastu, czyli ten po którym statystycznie największa ilość podcasterów rezygnuje z dalszego prowadzenia i działania. Wyobraźcie sobie, że jakby na złość (albo właśnie z tego powodu) dzisiaj rano mikrofon zupełnie nie chciał mi działać. Nagrywam różnie: czasem wieczorem, czasem bardzo późno nocy. Głównie dlatego, że nie chcę żeby były słyszane w tle jakieś różne dźwięki (np. ze strony sąsiadów, przychodzące maile czy dzwony wybijające godzinę w Raciborzu). A dziś to nagrywanie jakoś tak zupełnie nie chciało pójść po mojej myśli. Mam nadzieję, że to nie jest żaden znak. Mimo wszystko (oczywiście) uparłam się i nagrywam. Nie martwcie się – mam jeszcze sporo do powiedzenia. Liczę na to, że w moim przypadku ten odcinek siódmy nie będzie ostatnim. Natomiast nie będzie on dzisiaj taką typową prasówką: nadal będę obracać się w tematach, które przydarzyły się w ciągu kilku ostatnich dni (niekoniecznie w świecie social media, ale po prostu na świecie). Są to sprawy smutne i przygnębiające, jednak zawsze możemy z tego wyciągnąć wartością lekcję na przyszłość. Dlatego też chciałabym zachęcić Was do tego, żebyście przeanalizowali sposób, w jaki odbieracie informacje oraz wiadomości i zastanowili się nad tym czy nie warto udać się na (ostatnio tak bardzo popularną w wersji sokowej albo pudełkowej diety) detoks informacyjny. Albo może bardziej chodzi mi o takie ustalenie zasad, które pomogą wam uporządkować sobie życie. Mam też dla Was dzisiaj całkiem sporo statystyk i nowych pojęć, także na pewno będzie się działo.

W tym podcaście przeczytacie o:\

  • kampaniach dezinformacyjnych oraz smogu informacyjnym,\
  • tym jak przesiewać docierające do Nas informacje,\
  • filtrach percepcji.

Internet zalała fala informacji dotycząca płonących lasów. Jeżeli chociaż piętnaście minut dziennie poświęcacie na media społecznościowe to wiecie, że nie poinformowały nas one o tym wcześniej. Pomimo tego, że jest to sytuacja trwająca około trzech tygodni. Próbowałam nieco dociec i poszukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego mimo wszystko, na ten temat nie ma zbyt wielu artykułów? Wśród portali internetowych, rzadko kiedy ktoś chciałby się tłumaczyć, dlaczego o czymś nie pisał. Znalazłam jedynie wzmianki, że po prostu nie było o tym pisane lub, że nie było o tym informowane. Zadałam kilka pytań pod wątkami, filmami – tutaj głównie pojawiały się odpowiedzi, że jak nie wiadomo co chodzi, to wiadomo o co chodzi – smutna prawda, polityka. Próbowałam odnaleźć jakieś podobne sytuacje, ale jednak mimo wszystko tych puzzli nie udało mi się poskładać. Dopiero późnym niedzielnym popołudniem natchnęłam się na wywiad z rzeczywistym i prawdziwym badaczem Amazonii, który mówił między innymi o tym, że aktualnie w Brazylii mamy sytuację zwaną dezinformacją. Czyli swoisty pojedynek ekologów z przeciwnikami prezydenta z opozycji. W dzisiejszych czasach kampanie dezinformacyjne to celowe działania, które powodują chaos i zdezorientowanie wśród społeczeństwa. Wzrost wylesienia, był też obietnicą prezydenta Brazylii, która pozwoliła uzyskać mu spore poparcie wśród lobby rolników. Choć w tym roku w Amazonii doszło do siedemdziesięciu tysięcy ośmiuset czterdziestu trzech pożarów, część społeczeństwa (z prezydentem na czele) nadal uważa, że to nic takiego, ponieważ w taki sposób właśnie to społeczeństwo jest informowane. Nie przekonują ich dane, mówiące o tym, że Amazonia oferuje 25% roślin używanych obecnie w medycynie, a brak tych lasów może zapewnić nam stratę czterdziestu tysięcy gatunków roślin, dwóch i pół miliona gatunków owadów, tysiąc ośmiuset tysięcy ptaków, czterystu gatunków ssaków oraz czterystu gatunków płazów. Swoją drogą kilka lat temu na naszym rodzimym podwórku też śmiano się z ekologów, którzy przywiązywali się do drzew. Gdy sieć obiegły zdjęcia i filmy z San Paulo, które w ciągu dnia spowiły gęste, ciemne chmury, a chwilę później spadł czarny deszcz (który zawierał w sobie materiał powstający przy spalaniu biomasy) – wtedy usłyszał o tym wszystkim świat. Również za pośrednictwem mediów społecznościowych, które w zawrotnym tempie sprawiły, że informacja dotarła do wielu z nas. I wtedy pojawiły się pytania: dlaczego dopiero teraz?

Podobno w ciągu dnia podejmujemy trzydzieści pięć tysięcy decyzji. Co minutę na Youtube oglądanych jest cztery miliony trzysta trzydzieści trzy tysiące pięćset sześćdziesiąt filmów, a na Instagramie publikowanych niecałe pięćdziesiąt tysięcy postów. Na Facebooku każdego dnia jest przetwarzanych około dwa i pół biliona danych contentowych, a google dziennie rejestrują trzy i pół biliona wyszukiwań. Dla naszych dziadków, którzy pamiętają jedną lub dwie stacje w radiu (i tyle samo w telewizji), ogrom możliwości i dróg, którymi pójdziemy jest niesamowity i czasem wręcz ciężki do zaakceptowania. Dziennie wchłaniamy trzydzieści cztery gigabajty danych, czyli odpowiednik stu tysięcy słów. Mamy aktualnie do czynienia ze zjawiskiem smogu informacyjnego – zbyt wiele informacji może doprowadzić nasz organizm do szoku. Zbyt duża ilość danych może sprawić stres, dezorientację, chęć ucieczki albo nawet wręcz smutne, depresyjne myśli. Multitaskujemy, działamy, czytamy, zamiast odpocząć – sięgamy po telefon. Przerzucamy nasz wzrok z ekranu na ekran. Pamiętam, gdy będąc na badaniach wzroku usłyszałam pytanie: ile godzin dziennie spędza Pani przed ekranem. I odpowiedziałam, że pracuję dziennie między osiem, a dziesięć godzin. Wtedy Pan zapytał mnie jeszcze raz: a łącznie przed ekranem razem z telefonem? I wtedy zdałam sobie sprawę, że przecież telefon to też ekran i również psuje nasz wzrok. Zrozumiałam, że dotychczas nie zwracałam zupełnie na to uwagi. Że mój wzrok nie odpoczywał tak łatwo, bo po pracy na komputerze sięgałam po prostu po telefon. Czy udało mi się to zmienić? Oczywiście, że nie, ale będę się starać i mam nadzieję, że wy również.

Przechodząc jednak do meritum: do czego dążę poruszając ten temat w dzisiejszym podcaście? W zeszłym tygodniu na Instagramie zaobserwowałam zjawisko, które nie tylko zwiększało w jakiś sposób naszą świadomość (bo nie tylko o to chodzi), poruszało poważny problem, ale również (co było ciekawe) proponowało realną pomoc. Były linki do miejsc, gdzie możemy wpłacić datek, petycji, które możemy podpisać i propozycje małych kroków, które możemy uczynić, jako osoby, które tak naprawdę mieszkają daleko, daleko od lasów w Amazonii. Udostępnienie zdjęcia może i poinformuje Twoją koleżankę z podstawówki o problemie, ale stajemy jako społeczeństwo w sytuacji, w której musimy podjąć działania. Ważne jest również to, żeby robić to (że tak powiem) w pełni świadomi praw i obowiązków, jak to leciało w tej słynnej przysiędze. Jestesmy poddani wielu bodźcom, o wiele łatwiej łykamy fake newsy, sensacyjne informacje, clickbajtowe tytuły, różne aferki. Dzisiaj na przykład widziałam na pudelku bardzo smutną informacją oznaczoną znakiem hot news. Śmieszne, żałosne – nie wiem. Pozostawiam każdemu z was ten temat do przemyślenia.

Przygotowałam kilka moich propozycji rozwiązań, w jaki sposób możemy wyciągnąć lekcje z tego co nas otacza i mieć większy wpływ – działać. Po prostu działać.\ Punkt 1: nie wspierać portali, które są znane z tego, że szukają tanich sensacji. Czyli: pudelek. Po prostu nie czytać, nie wchodzić. Wiem, że czasem kusi: tytuły przyciągają albo po prostu chcemy myśleć o niczym. Nie, to nie jest tego warto. Te strony głównie bazują na tym, że po prostu zbierają użytkowników, którzy wchodzą na stronę. Nie, nie róbcie tego. Po prostu tego nie róbcie. To nie jest tego warte. To nie daje Wam niczego pożytecznego w życiu, a jedynie może was właśnie zdezorientować i sprawić, że przyciągnięcie do swojej głowy nieco więcej zupełnie nie potrzebnych, tanich informacji.\ Punkt 2: obserwować nasze reakcje na wiadomości, które czytamy. Przesiewać, sprawdzać źródła, zadawać pytania. Jeśli macie możliwość: zadawajcie pytanie. Nie jesteście czegoś pewni: jakie jest wasze źródło, skąd o tym wiecie, czy na pewno to jest prawda i tak dalej. Często te informacje nie są weryfikowane, przekazujemy je dalej, nie sprawdzamy tego, czy to jest prawda, czy też nie. A często możemy mieć na to realny wpływ.\ Punkt 3: obserwować swoją produktywność w pracy. Ile tak na prawdy, w tym ile pracujemy jest tej pracy głębokiej, a na ile powierzchownych działań przeplatanych przewijaniem feedu na Instagramie i przyswajaniem kolejnych wiadomości plotkarskich, które nie są Nam potrzebne? Naprawdę polecam, aby sobie przeanalizować kilka dni w tygodniu i zobaczyć jak to wygląda. Ja byłam bardzo zaskoczona i myślę, że wielu z Was również będzie.\ Punkt 4: korzystać z takich aplikacji jak Feedly, do której wam wrzucę link w poście, który reklamuje ten odcinek na Facebooku. Są to aplikacje, które pozwolą nam regularnie być na bieżąco z tym, co tak naprawdę nas interesuje. Na Feedly za pośrednictwem słów kluczowych albo tematów, które sobie zawężamy jesteśmy w stanie widzieć wiadomości, które są publikowane każdego dnia. To jest bardzo przydatna aplikacja.\ Punkt 5: możemy wyciągać wnioski. Czyli przykładowo smutna sytuacjach w Tatrach, która miała miejsce. Pytanie: jak wielu z Nas wie, co powinniśmy zrobić, jeśli jesteśmy w górach i jest burza? Polecam sprawdzić i dowiedzieć się, żebyście po prostu na przyszłość, kiedy być może staniecie w takiej sytuacji byli na to przygotowani.\ Punkt 6: technika Pomodoro. Nie wiem kto z was ją stosuje, a kto nie. Nie wiem czy o niej słyszeliście czy nie. Ja od jakiegoś czas pracuję właśnie w systemie czterdzieści minut pracy, pięć minut odpoczynku. Naprawdę bardzo polecam. Mogę dużo dużo rzeczy zrobić, które wcześniej zajmowały mi naprawdę dużo czasu. Akurat tutaj korzystam z aplikacji, która nazywa się Plantie. Ona ma taki fajny bajer, że jak pracujecie rośnie wam roślinka, a dodatkowo zbieracie też monety, więc człowiek od razu nie chce jakoś wyłączać roślinki. Po prostu zawsze wytrzyma tych czterdzieści minut.\ Następny punkt: jeśli dotyka nas to, co dzieje się w Amazonii i na Syberii oraz w wielu innych miejscach w Polsce, to po prostu sprawdźmy, co możemy zrobić lokalnie. Nie chcę tutaj wyjść jako eko-social-świr, ale myślę, że technika małych kroczków i praca u podstaw to jest to, co możemy na ten moment zrobić. I pomoże o wiele bardziej niż udostępnianie posta na Facebooku.\ Pamiętajmy też, że nuda lub chwilowe nicnierobienie może być o wiele lepsze dla naszej produktywności (również w pracy). Nie musimy dostarczać sobie ciągle kolejnych bodźców. Możemy na chwilę po prostu posiedzieć. Jeżeli macie problem ze skupieniem się, spróbujcie medytacji. Do tego też jest mnóstwo fantastycznych aplikacji, jak na przykład: Headspace albo Calm. Osobiście używam i bardzo mi to pomaga. Pomaga też jak macie strach przed lataniem samolotem. To też jest naprawdę super. Są nawet specjalne programy do tego, że można sobie go włączyć i bardzo sobie odpocząć. Sprawdźcie również, ile czasu spędzacie na telefonie. Które aplikacje zajmują wasz czas i co na tym tak naprawdę zyskujecie? Jako użytkownicy. Czy po prostu nie dostarczacie sobie kolejnych niepotrzebnych informacji? Czy może wartoby było to w jakiś sposób przesiać? Wybrać źródła, z których chcecie pobierać informacje, nie przeglądać tego, co nie jest tego warte. Taki mini rachunek sumienia. Nie chcę stawiać siebie w pozycji eksperta, ale myślę, że punktem zwrotnym może być uświadomienie sobie, że nasz mózg jest jak gąbka i po prostu chłonie i gromadzi informacje, które otrzymuje każdego dnia. Może warto zawczasu zadbać o to, aby posortować sobie to co mamy w głowie?

I choć dzisiejszy odcinek odbiega nieco tematyką od tej zamierzonej na początku, nadal porusza ważne tematy korzystania mediów społecznościowych i samego w sobie internetu. Myślę, że na tym etapie odcinka również warto wspomnieć o takim zjawisku, które nazywa się filtry percepcji. Polega ono mniej więcej na tym, że od kiedy zaczęłam nagrywać podcast, od tego czasu mam wrażenie, że wszędzie naokoło mnie są podcasty. Dzieje się to dlatego, że nasz mózg po prostu w taki sposób sortuje i zapewnia te informacje na których się skupiamy. Przykładowo czytałam o takim ćwiczeniu, żeby skupić się w spokoju na rzeczach, które są niebieskie, a następnie po chwili spróbować wymienić te które są zielone. Albo na przykład może ktoś z was kupił sobie auto i nagle zaczął zauważać wokół siebie auta o tym samym kolorze albo tej samej marki albo nawet ten sam model. Nasz mózg po prostu otrzymuje tak wiele informacji, że musi je w jakiś sposób posortować. I za pomocą filtrów percepcji tak naprawdę my wybieramy, co chcemy, aby nas otaczało. Zastanówcie się, czy nie skupiacie się zbyt wiele na negatywnych informacjach, które mogą u was powodować złe emocje. A to w efekcie ma wpływ na nasze decyzje życiowe.

Jeśli ktoś chciałby wiedzieć więcej – dajcie znać, podeślę artykuły. Albo nawet wstawię coś pod postem na Facebooku. Dziękuję, że przesłuchaliście. Zdaję sobie sprawę, że dziś tak naprawdę nie opisałam nawet jednego procenta tej sytuacji. Mam nadzieję, że zachęciłam was do przemyśleń. Jeżeli macie inne pomysły na to, w jaki sposób przesiać informacje jakie przyswajacie – koniecznie dajcie znak na Facebooku albo na Instagramie. Warto dzielić się doświadczeniami.

A na koniec w ramach akcentu humorystycznego, chciałam pozdrowić serdecznie moje koleżanki z Pepe Jeans, z którymi wspólnie pracowałam praktycznie dwa lata. Czuję się trochę jak w audycji lata z radiem, ale nie mogłam zawieść osób, z którymi zdobywałam pierwsze wspólne sprzedażowe szlify. Także pozdrawiam Was dziewczyny! Słyszymy się za tydzień, a ja życzę wam wspaniałego poniedziałku. Paaa!