Odcinek #4

W tym odcinku opowiem Wam o tym, jakie są moje odczucia związane z użytkowaniem aplikacji TikTok i dlaczego to właśnie ona jest przyszłością. Szczególnie jeśli chodzi o reklamę.

Transkrypcja:

Podcast #4

W tym miejscu powinien lecieć dżingiel, który sprawi, że będziesz kojarzył/kojarzyła tę konkretną ścieżkę muzyczną z moim podcastem. Dżingla nie ma – jestem ja i witam serdecznie każdego słuchacza. Jest to odcinek czwarty Phrasówki i wyjątkowy, bo usłyszycie go zapewne pierwszy raz we wtorek, a dokładniej we wtorkowe przedpołudnie. Niestety, tak jak pisałam na Facebooku: poniedziałek pokonał mnie w 100%. Jakbym miała opisać to dokładnie, to powiedziałabym, że poniedziałek przejechał mnie walcem, a właściwie: poniedziałek rozjechał mnie walcem. Tak chyba będzie troszkę bardziej dokładnie. Mam nadzieję, że nie jestem sama, jeśli chodzi o takie dni i okażecie w stosunku do mnie nieco wyrozumiałości. No, ale słuchajcie – nie będziemy odpuszczać. Stanęłam właśnie przed dylematem mniej więcej takim, jak wtedy, kiedy na studiach czekało się do pełnej godziny, żeby zacząć się uczyć. Ale tym razem się udało – ja nie czekałam do następnego poniedziałku i jestem z Wami dziś.

W dzisiejszym podcaście przeczytacie o:

  • fenomenie TikToka,
  • grupie docelowej TikToka,
  • nowej wersji aplikacji Vine,
  • reklamach na TikToku,
  • współpracy Ikei z National Geographic,
  • karze finansowej dla Eksito,
  • zakupach w H&M bez pieniędzy,
  • krytycznych możliwościach w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski.

W tym odcinku opowiem Wam o tym, jakie są moje odczucia związane z użytkowaniem aplikacji TikTok i dlaczego to właśnie ona jest przyszłością. Szczególnie jeśli chodzi o reklamę. Z racji tego, że uwielbiam porównania kulinarne i zdecydowanie chcę je kontynuować: Instagram to taki bigos, a TikTok to będą… ostrygi albo owoce morza. Dokładniej chodzi mi o coś takiego, o co możesz spytać się znajomego: Ej… jadłeś kiedyś przegrzebki? i w sumie to nic takiego, jeśli nie jadł. No bo wcale nie musiał. No, ale nie zapytasz się, czy jadł bigos. Halo! Szanujmy się. Każdy jadł bigos. I każdy zna bigos. Ale owoce morza (i wcale nie chcę tutaj podkreślić wykwintności tego dania, czy też ceny) to taka rzecz, której nie wszyscy próbowali. I część ludzi je pokocha, a część znienawidzi. I to bardzo. Podążając za tą metaforą – zamówiłam sobie cały talerz przysmaków morza. To jest kilka tygodni temu, kiedy wiedziałam już, że będę o TikToku albo mówić, albo pisać- zainstalowałam sobie tę aplikację. Testowałam, o co w tym wszystkim chodzi: scrollowałam, sprawdzałam efekty, słuchałam muzyczki, nagrywałam też swoje własne TikToki i obserwowałam pojawiające się trendy tj. tysiąc pięćset sto dziewięćset wersji tej samej piosenki, na której najpierw jesteś bez makijażu, a potem jest takie fancy przejście i jesteś już w makijażu. Zresztą te przejścia są bardzo popularne i wielu użytkowników ogląda TikToka właśnie dla tych animacji i dodatkowych przejść, które są też czasochłonne. Ja to wszystko widziałam. I mówię sobie: Ok, dobra. Przetestowałaś – wystarczy. Usuwasz TikToka. No i co? I nadal mam go na telefonie. Na tym właśnie polega jeden z największych haczyków tej aplikacji. Ona, jako aplikacja opierająca się na kontencie wideo (muszę podkreślić, że na contencie krótkiego wideo, bo to ma ogromny wpływ) wciąga użytkownika i to bardzo. Aby oglądać filmy nie musisz, tak naprawdę, mieć tam żadnego konta. Możesz po prostu przeglądać najpopularniejsze TikToki, możesz być takim biernym obserwatorem: nie musisz nic wgrywać, nagrywać, pisać. Możesz być i sam decydujesz: czy idziesz dalej, czy nie. Ja właśnie w taki sposób z ciekawości stałam się przeciętnym użytkownikiem TikToka, który spędza w tej aplikacji aż pięćdziesiąt dwie minuty dziennie. To naprawdę, naprawdę dużo.

Zaczynając od tych pięćdziesięciu dwóch minut, chciałabym przejść do części tego podcastu, która skupi się nieco na statystykach TikToka. Wyłoniłam te najciekawsze, jeśli chodzi o Świat i Polskę. I tak zaczynając: na całym świecie jest pięćset milionów użytkowników i jest to aktualnie aplikacja, która notuje największy wzrost. W 2018 roku było to 70% także masa użytkowników, którzy mają aplikację przybyłą do nich w 2018 roku. Jest to również trzecia najczęściej pobierana aplikacja w pierwszym kwartale 2019 roku. Było to wtedy sto osiemdziesiąt osiem milionów użytkowników. Także… sporo i można powiedzieć, że wręcz agresywnie się rozwija. Jeśli chodzi publiczność, która tam się pojawia: zarówno na Świecie, jak i w Polsce są to młode osoby – 41% użytkowników całej aplikacji z całego świata to są osoby w wieku między szesnaście, a dwadzieścia cztery lata. Czyli widać, że TikTok zrzesza bardzo konkretną grupę docelową. Jeśli chodzi o Polskę to 64% użytkowników, to są osoby między trzynastym a piętnastym rokiem życia. A w Chinach nastoletni fani TikToka stanowią 20% ogółu. Czyli jest tam raczej młodsza publiczność. Za niedługo wyjaśnię dlaczego, ale przejdźmy jeszcze przez trochę danych. Zgodnie z najnowszymi informacjami: w Polsce miesięcznie jest ponad dwa miliony aktywnych użytkowników i ponad sześć miliardów łącznej ilości wyświetleń filmów każdego miesiąca. Jeśli mielibyśmy przedstawić taki rysopis typowego użytkownika TikToka. Jest to osoba w młodym wieku – nastolatka, która w większości mieszka na wsi albo w małej miejscowości. Duże aglomeracje i duże miasta to jest zaledwie 10% użytkowników aplikacji. W większości, czyli 41% to są osoby, które mieszkają na wsi, albo w małym mieście i o TikToku dowiedzieli się od znajomych i od dłuższego czasu mają tę aplikację już zainstalowaną na smartphonie. A każdego dnia przynajmniej pół godziny poświęcają na to, aby oglądać filmiki. Średni czas to są pięćdziesiąt dwie minuty, a tutaj dowiadujemy się, że jest to przynajmniej pół godziny. I co również jest mega ciekawe to fakt, że 70% użytkowników TikToka to są również twórcy – osoby, które aktywnie nagrywają i publikują również swoje filmy.

I właśnie: dlaczego TikTok jest tak popularny wśród młodszych użytkowników (wśród pokolenia Z) i dlaczego tak wielu z nich nagrywa? To jest ze sobą powiązane, ponieważ przede wszystkim na TikToku nie doświadczymy takiej obecności starszego pokolenia jak np. na Facebooku. Czyli nie musimy obawiać się tego, że ktoś (na przykład sąsiadka spod dwójki albo pani nauczycielka, albo nielubiana ciocia, którą widzimy na Wigilii raz do roku) będzie widzieć i komentować w jakiś sposób to, co my tworzymy. Dlatego pozwalamy sobie na taką artystyczną ekspresję: nie musimy śpiewać, możemy sobie coś zatańczyć, możemy zrobić tego słynnego lippsinga (nie musimy tak naprawdę podkładać głosu – mamy już to gotowe. Mamy gotowe również przejścia, ponieważ aplikacja jest pod tym względem bardzo dobrze zaopatrzona w różne efekty). A tak naprawdę możemy być sobą. Możemy pozwolić sobie na artystyczną ekspresję. Zapewne wielu z Was będąc w wieku kilkunastu lat (na przykład jeszcze w gimnazjum), marzyło o tym, żeby być sławnym albo być sławną tancerką, albo być sławną aktorką/piosenkarką. I takie nastolatki właśnie mogą sobie to marzenie po części spełnić, nagrywając swoje filmiki i przekazując w ten sposób swoją artystyczną ekspresję. Jest to naprawdę ciekawe, ponieważ to taka nisza, którą wypełnił TikTok. I na którą okazało się naprawdę spore zapotrzebowanie, a czego nie ma Facebook. Chociaż Facebook stworzył również aplikację wręcz bliźniaczą, która nazywała się Lasso. Także to jest zdecydowanie przewaga aplikacji TikTok nad innymi.

Bardzo ciekawa hipoteza została postawiona w raporcie agencji Get Hero, który w dużej mierze pozwolił mi przygotować dzisiejszy odcinek, ponieważ zawiera on wiele ciekawych informacji dotyczących użytkowników TikToka w Polsce. W każdym razie hipoteza brzmi tak: że dla młodszych użytkowników internetu, w szczególności dla pokolenia Z, atrakcyjność tej aplikacji jest powiązana właśnie z tym, jakie są ich życiowe aspiracje i plany. I w estetyczny, zrozumiały i przystępny sposób możemy zobaczyć taką wizję rzeczywistości, która jest dla nas interesująca. Czyli TikTok dodaje nam do życia trochę takiej magii i trochę humoru (ponieważ jest tam wiele wideomemów). W dodatku próg wejścia jest niski: nie musimy być niesamowicie utalentowani i doświadczeni – możemy nagrać coś swojego, a potem na tym działać, doskonalić, czekać na komentarze innych i tworzyć jakąś fajną społeczność.

I zapewne wielu z Was kojarzy również aplikację Vine, która już była dobre kilka lat temu na rynku. To jest w sumie taka pierwsza wersja TikToka – ona nie zawierała tylu ulepszeń, tylu możliwości (jak przejścia, animacje, różne efekty wideo i tak dalej). Natomiast twórca aplikacji Vine zapowiedział wypuszczenie aplikacji o nazwie Byte. I będzie to zapewne taki drugi Vine po prostu. Pytanie teraz, czy przegapią swoje 5 minut? Ponieważ Vine był kiedyś bardzo popularny – ja również bardzo chętnie te vine’y oglądałam. Czy być może będzie tak, że TikTok pozostanie miejscem dla pokolenia Z, a na Vine przeniesie się wielu twórców, którzy również mieli tam swoje początki, potem przenieśli się na TikToka, ponieważ Vine został zamknięty/usunięty (nie pamiętam, w którym roku)? Czy być może będzie tak, że będą to dwie aplikacje, które będą działały obok siebie: Vine podkradnie trochę użytkowników TikToka, ale TikTok nadal będzie pozyskiwał nowych, nastoletnich twórców? Jestem ciekawa, jaka będzie ta nowa wersja – na razie jeszcze wersji Vine nie ma.

Jeśli chodzi również o reklamy na TikToku – to ostatnio weszły cztery nowe formaty reklamowe. I jedną z takich najbardziej rozpoznawalnych firm, która zdecydowała się ostatnio na kampanię z udziałem TikTokersów, influencerów z TikToka, jest mBank. Ja również przeglądam tam najróżniejsze reklamy – ostatnio wyświetliło mi się wideo dotyczące konferencji UIX-owej albo na przykład e-booka dotyczącego nauki języka angielskiego. Jest tego coraz więcej i myślę, że moje zdanie nie różni się od tego, co pojawia się w branżowych artykułach. Myślę, że za niedługo TikTok nie będzie ciekawostką, a stanie się dla nas codziennością i platformą, na której będziemy się reklamować (na przykład w połączeniu z Instagramem). Ale ok. Na temat TikToka jest to tyle. Zachęcam Was do tego, abyście zobaczyli jak to wygląda. Zainstalujcie sobie, przejrzyjcie co możecie tam zrobić, przejrzyjcie czy to jest dla Was. Ja mam kilka swoich ulubionych filmików – zdecydowanie. Na przykład ostatnio jest bardzo popularny trend w Stanach dotyczący Strefy 51 i to, co oni pokazują jest dla mnie osobiście prześmieszne. Natomiast przejdźmy nieco do innych newsów.

Kto z Was już wypróbował możliwość zbiórki albo zauważył, że jest możliwość zbiórki na Instagramie? To pojawiło się kilka dni temu, więc jest bardzo świeże. Nas jako Polskę kopnął zaszczyt – pojawiliśmy się w gronie dwudziestu ośmiu europejskich krajów, które mogą już przekazać za pomocą Instastory datki na szczytny cel. Nie musimy opuszczać aplikacji. Instagram przekazuje całe 100% na cele charytatywne. Nie pobiera sobie żadnych dodatkowych pieniędzy z tego tytułu. Co więcej, jeśli chodzi o Instagrama i WhatsAppa to zmienią one niedługo nazwy. Będzie to taka mała poprawka, ponieważ po prostu będziemy mieli Instagram from Facebook i WhatsApp from Facebook. Tak, żeby po prostu moi drodzy internauci i słuchacze przypomnieć nam, że trzy z aplikacji, na których spędzamy mnóstwo czasu, należą do jednej spółki akcyjnej.

Ostatnio pojawiła się bardzo ciekawa kampania Ikei we współpracy z National Geographic. Stworzyli oni mini serial reklamowy, który składa się z czterech filmów opierających się mniej więcej na dokumencie. Każdy z nich przedstawia historię różnych osób i ich problemy związane ze snem, które oczywiście kończą się, kiedy kupują w sklepie marki Ikea bardzo wygodne łóżko do spania. Nie mniej jednak poruszony temat jest ważny i związany z tym, w jaki sposób w dzisiejszych czasach funkcjonujemy, jak wielu z Nas ma problemy ze snem i dlaczego warto pamiętać o tym, aby jednak zapewnić sobie pewien komfort i się wysypiać. Po prostu w miarę możliwości się wysypiać.

Oczywiście ostatnio była liczba na dziś i dzisiaj też mam liczbę na dziś. Są to cztery miliony. Ilu z Was w ciągu ostatnich dwóch tygodni dostało telefon od pani, która chciała Was zaprosić na pokaz garnków z możliwością odebrania darmowej sokowirówki? I pytała od razu: na którą godzinę mam Panią/Pana zapisać? A więc firma Eksito z Opalenicy (to jest wielkopolska) otrzymała cztery miliony kary właśnie za takie praktyki. Ponieważ było to przedstawione na zasadzie: nagroda dla każdego, losowanie. A potem jednak się okazało, że na pokazie trzeba było coś kupić, trzeba było za prezent zapłacić. Były to głównie maty lecznicze, urządzenia do masażu, roboty kuchenne, oczyszczacze powietrza i tak dalej. Oferta w dużej mierze skierowana była do seniorów. Zapewne wielu z Was zna sąsiadkę, babcię, ciocię, które zdecydowały się na to, żeby na taki pokaz pójść, i wróciły z zestawem garnków, który jest nie użytkowany, ponieważ okazało się, że się jednak nie przydaje. Dobrze słyszeć, że takie praktyki zaczynają po prostu otrzymywać kary, na które zasługują i mam nadzieję, że takich kar będzie więcej.

I jeszcze taką ciekawostką jest to, że H&M wprowadza nową usługę, w ramach której klienci będą mogli zapłacić za zakupioną rzecz dopiero po dwóch tygodniach. Więc będziemy mogli sobie to ubranko wziąć do domu i w przypadku zmiany decyzji (co do zakupu), będziemy mogli je za darmo zwrócić. Bez konieczności oczekiwania na zwrot pieniędzy. Jest to odpowiedź marki na to, że w dużej mierze przenosimy się aktualnie na platformy internetowe i dokonujemy częściej i chętniej zakupów tam aniżeli w sklepach stacjonarnych. Nie mamy już tyle czasu, żeby chodzić i spędzać go tak sobie beztrosko na zakupach. Wiele sklepów zamyka swoje stacjonarne miejscówki i przenosi się całkowicie do internetu. Część natomiast próbuje w taki sposób sprostać potrzebom klientów, którzy chcą po prostu coś kupić, ale: nie są pewni, nie chce im się przymierzać, nie mają na to czasu ani ochoty, chcą sobie to wziąć na spokojnie do domu. Tak jak na przykład mają z Zalando: coś przychodzi z magazynu w super stanie i mogą sobie to przymierzyć i zobaczyć. Tak samo myślę, że chce zrobić H&M. Jest to opcja, która jest już dostępna w kilku krajach Unii Europejskiej. Zobaczymy, jak się sprawdzi u Nas.

Jeśli chodzi o ciekawe kampanie, to warto również zwrócić uwagę na nową kampanię reklamową Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, które zaprasza nas na wystawy do kina i do parku, jeżeli lubimy krytykować. Czyli: pojawiły się plakaty w najróżniejszych miejscach (na przystankach, na ulicach) z napisami: Mam taki sam w domu, tylko ładniejszy, Też tak potrafię albo Ten plakat jest absurdalny. Także wszyscy urodzeni krytykowie i krytyczki mogą pójść i pokazać to, co potrafią najlepiej w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Naprawdę bardzo ciekawa i trafna kampania – trafiona absolutnie w punkt.

Na dzisiaj to już wszystko. Jest to odcinek ciutkę dłuższy ze względu na moją próbę odkupienia grzechów po tym, jak możecie go pierwszy raz przesłuchać dopiero we wtorek. Ale mam ogromną nadzieję, że w przyszłym tygodniu usłyszymy się w poniedziałek rano. Już nie do drugiej, ale do pierwszej poniedziałkowej kawusi. I życzę Wam wspaniałego tygodnia. Pa, pa.